Autor Wiadomość
Damian907
PostWysłany: Sob 11:07, 09 Maj 2009    Temat postu:

Buddyzm jest pozbawionym dogmatów, spójnym, wolnym od pojęcia osobowego Boga-Stwórcy systemem nastawionym na duchowy rozwój człowieka. Głównym celem praktykowania metod jakie oferuje jest oczyszczenie umysłu z negatywnych emocji, rozpuszczenie egoizmu oraz rozwinięcie wszechobejmującego współczucia, intuicyjnej mądrości i absolutnej wolności, co prowadzi do doświadczenia nieuwarunkowanej radości i szczęścia.


Religia przyszłości będzie religią kosmiczną. Powinna ona przekraczać koncepcję Boga osobowego oraz unikać dogmatów i teologii. Zawierając w sobie zarówno to, co naturalne, jak i to, co duchowe, powinna oprzeć się na poczuciu religijności wyrastającym z doświadczania wszelkich rzeczy naturalnych i duchowych jako pełnej znaczenia jedności. Buddyzm odpowiada takiemu opisowi.(...) Jeżeli istnieje w ogóle religia, która może sprostać wymaganiom współczesnej nauki, to jest nią buddyzm.
Autor: Albert Einstein


Pamiętajmy, że na świecie jest wiele religii. Nie można ich wrzucać do jednego worka, gdyż nie wszystkie zakładają wiarę w niematerialną i nieśmiertelną duszę. Niektóre – na przykład buddyzm – mogą okazać się bliższe koncepcjom współczesnej nauki.
Autor: Francis Crick angielski biochemik, genetyk i biolog molekularny, noblista.


To, że w buddyzmie nie istnieje koncepcja Boga osobowego, wydaje mi się najbardziej atrakcyjne. To znaczy, można wyznawać światopogląd naukowy i jednocześnie być buddystą.
Autor: Czesław Miłosz



"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swoim autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym."

"Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście."

Budda Siakjamuni



Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczynę szczęścia.

Oby były wolne od cierpienia i przyczyny cierpienia.

Oby nie były oddzielone od prawdziwego szczęścia - wolności od cierpienia.

Oby spoczywały w wielkiej równości, wolnej od przywiązania i niechęci.



"Istnieje bardzo prosty sposób, by stać się Buddą. Nie czyńcie zła, nie lgnijcie do życia i śmierci, miejcie głębokie współczucie dla wszystkich odczuwających istot, odnoście się z szacunkiem do tych ponad wami i bądźcie uprzejmi dla tych, którzy stoją niżej. Porzućcie nienawiść i pragnienia, zmartwienia i smutek – oto co zwie się Buddą. Nie szukajcie niczego innego."

Eihei Dogen Zenji, Shoi


"Wyobraźmy sobie falę na powierzchni morza. Z jednego punktu widzenie jest samodzielnym zjawiskiem, z początkiem i końcem, narodzeniem i śmiercią. Z innego punktu widzenia fala, będąc tylko stanem wody, nie ma samoistnego bytu. Jest to chwilowy fenomen powstały z wody i wiatru. Każda fala jest połączona z innymi.

Jeśli spojrzycie na życie w ten sposób nic nie ma samoistnego bytu. To właśnie w ten sposób postrzega zjawiska i rzeczy umysł w stanie próżni."

Sogyal Rinpoche
nabi
PostWysłany: Pią 13:00, 21 Lis 2008    Temat postu:

Sowo, jeśli chodzi o teksty on-line, to możesz zajrzeć do zakładki "Inne strony" na stronie głównej Nyatri. W tej zakładce jest dział "Informacje o kulturze Tybetu" z kilkoma linkami.
Poza tym mogę polecić portal www.phayul.com - tam są bieżące informacje z Tybetu i z uchodźctwa oraz także wybór ciekawych linków.
No i jeszcze sklep www.budda.com.pl - tam są działy "Czytelnia" oraz "Linki" - także można się sporo dowiedzieć. Na stronie sklepu są jasne litery na czerwonym tle - mam nadzieję, że jakoś sobie z nimi poradzisz.
A co do płyt CD to może Hania coś podpowie, jak się pojawi.Wink
Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki za Gustawa.
n.
Sowa
PostWysłany: Czw 20:57, 20 Lis 2008    Temat postu:

Angielski znam, byłabym wdzięczna za sugestie. Mogę też czytać materiały on-line, powiększam je lub włączam syntetyzator.
Czarny druk najczęściej skanuję i traktuję OCR, żeby mieć materiał czytelny dla syntetyzatora.

Pozdrawiam w tą jesień
nabi
PostWysłany: Śro 22:51, 19 Lis 2008    Temat postu:

Sowo, wybacz, że dopiero teraz odpowiadam, ale jakoś umknął mi ten Twój post z pytaniem.

Osobiście nie spotkałam się z żadną wersją audio tych książek, natomiast wiem, że bywają wykłady buddyjskie na płytach CD (Hania pewnie wie więcej na ten temat). Z takich wykładów też pewnie można się sporo dowiedzieć, z tym, że nie wiem, ile z nich jest po polsku. Znasz Sowo angielski?

Pozdrawiam i przepraszam za opóźnienie z odpowiedzią.
n.
Sowa
PostWysłany: Nie 15:05, 09 Lis 2008    Temat postu:

dzięki za ten dyskurs. Próbuję znależć świat mojego Syna Serca.

Poruszam się bardzo po omacku. Do tego stopnia, ze wyjaśnień niektórych uzytych tu sformułowań szukałam w wikipedii.
Mam pytanie: czy któraś z wspo0minanych przez Was ksiązek została wydana w wesji audio? mam problem z czytaniem czarnego druku
Hania
PostWysłany: Sob 13:53, 12 Lip 2008    Temat postu:

Nabi - No masz nawet i racje, niekoniecznie owo "poslannictwo" moze przepasc wraz z nierozpoznaniem. Jesli tulku ma odmienne nieco mozliwosci realizowania sie np. poprzez sztuke czy jakas inna praktyke, to poniekad moze swoj potencjal duchowy przekazywac innym ludziom. Tworzenie wiezi z tulku moze odbywac sie nawet na zatloczonej autostradzie, jak to alegorycznie opisywal w swoich ksiazkach Czogjam Trungpa, ale to od potencjalnych "odbiorcow" zalezy, czy beda na duchowosc tulku wrazliwi i podatni... sztuka sakralna (zwlaszcza) jest dodatkowa forma wyrazania tego co uduchowione i wlasciwe jej odczytywanie moze przyniesc wiele pozytku w sensie metafizycznym i ezoterycznym dla swiadomosci ludzkiej. Zatem talent tulku moze sie ujawniac na wiele sposobow.
Zgadzam sie z Toba.
Smile Hania
nabi
PostWysłany: Pią 21:02, 11 Lip 2008    Temat postu:

Hej, Haniu!

Widzisz, przyszła mi do głowy pewna koncepcja i stąd te szczegółowe pytania. Pomyślałam sobie tak: jeżeli jakiś człowiek spędził kawał życia, albo i całe, na studiowaniu pewnej wiedzy, to przyjmując, że narodził się on ponownie, byłoby trochę niedorzeczne, gdyby cała ta wiedza miała przepaść.
Moim zdaniem każda wiedza (duchowa także, a może nawet przede wszystkim) ma oprócz teorii również wymiar praktyczny. Biolog nie musi nauczać biologii (choć może) ale może np. prowadzić jakieś badania naukowe. Nauczanie nie jest jedyną możliwością.
I tak sobie myślę, że ta niemożność nauczania, być może nie jest przeszkodą, ale wskazówką, że dana osoba powinna spożytkować wiedzę inaczej.
No i zaczęłam się zastanawiać, jak mogłoby to wyglądać... a może jakiś bardzo intensywnie się objawiający talent jest takim sygnałem?
Jak sądzisz, w jaki sposób mógłby taki nierozpoznany tulku pracować?
Bo mnie jakoś wciąż na myśl przychodzi sztuka...

Uściski Smile
n.
Hania
PostWysłany: Pią 14:20, 11 Lip 2008    Temat postu:

Czesc Nabi ...

Wszystkie Twoje pytania zawarte w poscie maja jedna ceche wspolna, poniewaz dotycza tego samego dylematu - dlaczego sie kazdego tulku nie rozpoznaje... Mysle, ze dlatego, ze zawazyly na tym wzgledy karmiczne. Czesc z nich spowodowala, ze sie tulku narodzil, jako tulku, zas z innej strony pojawily sie w takiej egzystencji jakies dodatkowe przeszkody dla kogos takiego, by byl w pelni przydatny jako tulku... To tez zalezy od indywidualnych predeyspozycji, bo jesli taka Istota zetknie sie z Dharma, to nie zatraci mozliwosci udoskonalania sie, natomiast w przeciwnym razie moze dojsc do przesuniecia karmicznej roli jako duchowego autorytetu, jakim powinien byc tulku dla innch. Sam fakt bycia tulku ma zanczenie jak najbardziej duchowe, bez niego nie byloby ewentualnych profitow materialnych dla kogos takiego... Tulku to kolejna inkarnacja jakiegos duchowego mistrza przeciez, ktorego trzeba rozpoznac azeby nauczal nastepne pokolenia... Nierozpoznanie czesto niweczy obecna kontynuacje takiego "poslannictwa", niestety. I tak to mniej wiecej sie przedstawia.
Sle uklony
Hania
nabi
PostWysłany: Czw 9:20, 10 Lip 2008    Temat postu: Nierozpoznani

Haniu!

Bardzo dziękuję za powyższe odpowiedzi.Smile

Jeśli chodzi o nierozpoznanych tulku, zastanawia mnie taka rzecz:

Czy taka "jałowa" (z punktu widzenia rozwoju duchowego) egzystencja jest owocem działań z poprzedniego życia - czy jest zdeterminowana przez Karmę? Czy może owocować trudnościami w rozwoju w kolejnym życiu? Czy mądrość zdobyta wcześniej może się w efekcie takiego "nierozpoznanego" życia zatracić? Czy fakt bycia rozpoznanym albo nierozpoznanym ma w ogóle jakieś znaczenie dla danej osoby (w sensie duchowym, a nie materialnym)? Czy tylko dla jej otoczenia, bo będzie się mogło od niej uczyć, albo nie?

Pozdrawiam ciepło
n.
Hania
PostWysłany: Śro 15:44, 09 Lip 2008    Temat postu:

Witaj Nabi !

Niebezpieczenstwo praktyk duchowych, ktore bylyby bez przygotowania inicjacyjnego przeprowadzane przez niedoswiadczonych adeptow tantry polegaja przede wszytkim na tym, ze zabrnac z nimi mozna w "slepy zaulek" lub popasc w choroby psychiczne, a nawet fizyczne. ... Podam przyklad jakim jest praktyka "tummo" dla zaawansowanych tantrystow. Bez odpowiednich przygotowan do niej jakis "nieszczesnik" moze zamraznac na smierc, albo mocno sie rozchorowac. Natomiast przy praktyce zwanej "Czie" ktos nieodpowiednio wtajemniczony skonczylby, po niej, w szalenstwie... To sa chyba wystarczajce argumenty, ze nie dla kazdego sa takie praktyki. Sa takie praktyki jak np. lung -pa, dzieki ktorej trapowie potrafia poruszac sie zniebywala szybkoscia na wielkiej przestrzeni. Smile Nie potrzebuja zatem zadnego transportu. I sa praktyki cwiczace telepatie, ktora Tybetanczycy nazywaja "wysylaniem mysli na fali wiatru" - ladnie, nieprawdaz? To tez sa umiejetnosci dla wtajemniczonych.

Odnosnie nierozpoznanych tulku... No coz, podobno sa tacy ludzie, ktorych jeszcze nie odnaleziono w sensie karmicznym, co oznacza ze byli Oni w poprzednich wcieleniach duchowymi mistrzami, ale nie maja w tym istnieniu mozliwosci dzielenia sie swoja madroscia z potrzebujacymi jej, wlasnie z powodu nierozpoznania. Troche to szkoda, gdyz w ten sposob sami musza miec przedluzony lancuch wcielen w samsarze. Poza tym w spoleczenstwie tybetanskim znaczylo to, ze ktos jest tulku bardzo wiele, w kontekscie powazania i ewentualnych profitow materialnych, jakie przysluguja takim tulku. Po prostu dawano takim inkarnacjom drogocenne prezenty, wiec poprawial im ten fakt status spoleczny. Ale glownie chodzilo o estyme duchowa.

Karmicznie mozemy znac z poprzednich zywotow wiele istot czujacych, ale rzecz w tym, czy wiezi karmiczne sa z nimi wystarczajaco silne czy nie. Od tego ponoc zalezy czy bedziemy z nimi miec do czynienia w obecnym zywocie... Jesli tak, tak moga to byc nasi obecni najblizsi, kochankowie, dzieci albo nauczyciele duchowi. Wszystko zalezy od charakteru wiezi i kwestii do zadoscuczynienia.... Oznakami moga byc rozne aspekty zyciowe, takie jak : niewytlumaczlne przyciaganie do tych osob, wzgledy uczuciowe albo koincydencje umozliwiajace spotykanie takich ludzi w ciagu naszego zycia... Sa jednak i takie Istoty, ktore spotykamy poraz pierwszy, miedzy innymi dlatego, ze moga nam jakby dopomoc w rozwoju duchowym. Podobnie jak bywa z rozwojem intelektualnym. Rozpoznanie w tym dobra lub zla wynika jakby z istoty i esencji takich zwiazkow z innymi Istotami. Jesli wyrzadzilismy kiedys komus cos zlego, to musimy to zlo teraz odpracowac czyms zgola innym. A wiec czyms pozytecznym, dla zadoscuczynienia wyrzadzonym niegdys krzywdom. Natomiast jesli ma dojsc do kontynuacji jakiegos dobra, to karmicznie bedziemy takowe dalej rozwijali z tymi samymi Istotami, tyle ze juz pod inna posatcia. Np. kochalismy meza w poprzednim wcieleniu, ale on umarl mlodo i zostala nagle przerwana z nim wiez zyciowa, ale wiez karmiczna nadal zafunkcjonuje dajmy na to w postaci Matki, nastepnych dzieci, itd,etc. To jest mozliwe i wcale nie takie nielogiczne... Trzeba sie niekiedy zastanowic nad tym, czemu nas przyciaga do takich osob a nie innych, jakie wzgledy i aspekty temu towarzysza? Albo sie znajdzie na to jasna odpowiedz, albo i nie znajdzie. Wiele zalezy od kontekstu, w jakim bedziemy o tym rozwazac. Konskwencje karmana sa zazwyczaj bardziej skomplikowane niz sie na ogol wydaje. Ale tez bywaja nieuniknione, czy nam to pasuje czy nie... Zazwyczaj tak z tym jest, ze nie rozpoznajemy konsekswencji naszych poprzednich uczynkow i sadzimy, ze nie maja one uzasadnienia. Sa to najczesciej bledne mniemania. Kazda przyczyna (czyn) ma swoj skutek (konskwencje) i to jest wlasnie powinowactwo karmiczne, w ktorego sklad wchodza wiezi miedzy istotami. Nie tylko pomiedzy ludzmi. Zwierzeta tez mogly byc naszymi "matkami".... Tak bynajmniej wierza tybetanscy buddysci. Widzialas zapewne na filmie "Siedem lat w Tybecie" jak podczas robot ulicznych obchodzono sie z dzdzownicami? Starannie je przenoszono w bezpieczne dla nich miejsce, tak jak by sie chronilo wlasne matki podczas wojny, na przyklad.... Taka jest glebia wierzenia w reinkarnacje u Tybetanczykow.
Z pozdrowkami
Hania
nabi
PostWysłany: Śro 11:54, 09 Lip 2008    Temat postu: Kolejne pytania

Cześć Haniu!

Bardzo dziękuję za Twoje odpowiedzi. Smile

Ciekawi mnie, jakiego rodzaju może być to "niebezpieczeństwo duchowe", o którym wspominasz?

I jeszcze mam takie pytania:
W jednej z książek znalazłam takie oto zdanie: "Wielu tulku odradza się obecnie i żyje na Zachodzie ale pozostają nierozpoznani." Jakie są (czy raczej: mogą być) konsekwencje karmiczne takiego życia osoby "nierozpoznanej"? Dla niej samej i dla jej otoczenia?

Czy możemy założyć, że wszyscy, których spotykamy, są nam już znani, czy niektórych spotykamy po raz pierwszy?

Czy są jakieś oznaki, po których możemy rozpoznać, z kim jesteśmy szczególnie mocno związani karmicznie?

Czy są jakieś oznaki, po których możemy rozpoznać, co nas z daną osobą łączy (w dużym uproszczeniu chodzi mi o to, czy możemy rozpoznać w tym "dobro" (np. pracowaliśmy kiedyś wspólnie i teraz możemy to kontynuować) albo "zło" (np. mamy sobie nawzajem jakieś krzywdy do naprawienia i wybaczenia)?

Wielokrotnie słyszałam rozmaite teorie na ten temat, ale obawiam się, że były one wygłaszane przez osoby, które miały na ten temat niewielkie pojęcie.
Chciałabym się dowiedzieć, co na ten temat mówi filozofia buddyjska?

Pozdrawiam bardzo serdecznie!
n.
Hania
PostWysłany: Pon 20:55, 07 Lip 2008    Temat postu:

To jeszcze raz ja - te cztery szkoly buddyzmu tybatanskiego roznia sie midzy soba zakresem i rodzajem przekazywanych nauk i praktyk... Kazda ma nieco inne podejscie do sciezki wyzwolenia. Ale wszystkie sie jakby ze soba lacza, dlatego zaleca sie poznawanie ich z takim samym nastawieniem. Jednakze by przyspeiszyc nieco wlasny rozwoj wielu buddystow opowiada sie scislej za jedna z nich... I zaglebia sie bardziej w jakas z tych czterech tradycji/szkol. Czerpanie nauk ze wszystkich czterech jest domena bardziej wszechstronnych adeptow.
Najwiecej wiem o naukach Gelukpy i Kagjupy, choc czytalam dziela rowniez pozostalych...
Hania
Hania
PostWysłany: Pon 18:46, 07 Lip 2008    Temat postu:

Witaj Nabi - nareszcie moge odpowiedziec Ci na zadane pytania, choc prawdopodobnie nadciaga burza, ale moze zdaze przed nia... Postaram sie pokrotce opisac te glowne szkoly buddyzmu tybetanskiego, ale zaczne od klasyfikacji nurtow buddyzmu w ogole. A wiec buddyzm dzielimy na: therawade - jest najstarsza jego odmiana kultywowana jeszcze w takich krajach jak: Birma, Vietnam, Cejlon, Laos i Tajlandia... Pozostale nurty to przede wszystkim Mahajana (wielki woz) i Hinajana (maly woz). W pierwszym przypadku praktykuje sie taka odmiane w Tybecie, Chinach, Mongolii oraz Indiach - skad zreszta pochcodza wszystkie wymienione galezie... Hinajana - jest powazana w Kambodzy, Laosie, Korei pld. Roznia sie one zasiegiem nauk buddyjskich w sensie sciezki do oswiecenia. W Mahajanie pragnie sie go dla wszystkich Istot, zas w Hinajanie nacisk kladzie sie na wlasne wyzwolenie i oswiecenie... Therawada opiera sie raczej na Hinajanie. No i oczywiscie Zen - ten znany jest najbardziej w Japonii i Chinach.
A teraz o szkolach buddyzmu tybetanskiego, ktore tez sa pochodzenia indyjskiego, bo powstaly na jego zrodlach przekazu, wlacznie z tantra. Obecnie wyroznia sie ich cztery rodzaje: Ningmapa, Gelukpa (dawna Kadampa),Kagjupa oraz Sakjapa. Kiedys bylo ich o trzy wiecej. Ale skupie sie na tych obecnych. Otoz Ningmapowie sa najstarsza tradycja, siegajaca pierwszej ery buddyzmu w Tybecie. Zalozycielem jej byl Guru Rinpocze, czyli Padmasambhawa. Za najwybitniejsza postac tej linii uwaza sie Longczen Rabdziamba, po nim bylo kilkunastu innch wybitnych nauczycieli. Druga szkola jest Gelukpa, ktora powstala z dawnej Kadampy, a jej zalozycielem byl Atisa. Natomiast za najwazniejszego guru tej tradycji uznaje sie Tsong-kha-pe reformatora Kadampy. Gelukpa jest tez macierzysta szkola Dalai Lamy. Nastepna jest Kagjupa zapoczatkowana przez Marpe Lotsale - notabene ucznia Tilopy i Naropy ( z kolei o nich jest moja ulubiona opowiesc... Smile]. A najwybitniejszym uczniem Marpy byl wlasnie Milarepa...
Kagjupa dzieli sie na szesc linii takich jak : drukpa, karma, drikung, phamo dru, talung i calpa. Najbardziej znana jest karma kagju. Jej zalozycielem byl I Karmapa - Dusun Khjenpa. To On wprowadzil w Tybecie tradycje tulku: inkarnowanych lamow. Z Kagjupy wywodza sie tez panczenlamowie. Inaczej szkola ta zwana jest "czerwonymi czapkami", zas Gelukpa - "zolte czapki"... To od specyficznych nakryc glowy ich dostojnikow duchowych. Smile
No i ostatnia to Sakjapa. Ma ona dwie rownorzedne tradycje zwane: Tsrapa i Ngorpa. Najwiekszymi mistrzami Sakjapy sa: Sakja Pandita, Gunga oraz Lobon Sonam Tsemo. Jesli spotkasz sie w ksiazkach buddyjskich z okresleniem khenpo, to oznacza ten tytul kogos, kto ma potrojny doktorat z nauk buddyjskich. ...
I to by bylo w wielkim skrocie na tyle.
Pytanie drugie dotyczy tak naprawde ustnych inicjacji udzielanych w tantrze trapom przez swoich konkretnych Mistrzow (Guru). I najczesciej sa to przekazy ustne oraz tajemne, tylko i wylacznie dla wtajemniczonych, ktorzy maja za soba inne potrzebne do tego inicjacje... Stad to zastrzezenie o nie udostepnianie osobom niepowolanym tych tekstow. Kiedys nauczano tantry wylacznie ustnie ( z ucha do ucha), ale od lat siedemdziesiatych nieco odstapiono od tej reguly na rzecz przekazow pisemnych. Jednakze nadal uznaje sie pewne nauki i praktyki za tajemne i wysublimowane. Nie powinny byc dostepne powszechnie i kazdemu. Nawet dla bezpieczenstwa duchowego... Nie kazdy bowiem jest w satnie je wlasciwie zrozumiec i praktykowac bezpiecznie. Ja wiem o jakie przekazy chodzi z samego ich nazewnictwa. Choc znam kilka merytorycznie.
To chyba na razie wszystko...
Pozdrowki
Hania
nabi
PostWysłany: Sob 22:11, 05 Lip 2008    Temat postu: Różne linie i szkoły

Haniu, mam dwa pytania i zdaję sobie sprawę, że one mogą być trudne i niewdzięczne dla Ciebie jako odpowiadającej, ale może dałabyś radę odpowiedzieć jakoś w skrócie, albo chociaż odesłać mnie do jakiegoś źródła...Smile

1. Czy byłabyś w stanie podać jakąś ogólną, przybliżoną systematykę różnych nurtów buddyzmu? Wiem, że są szkoły kagju, nigma, gelug...
Jest bon. Jest zen. Są: Dalajlama, Panczenlama, Karmapa...
Czym się różnią te rozmaite nurty poza osobami głównych Nauczycieli?
Kto jest głową czego? Chodzi mi o taką naprawdę najbardziej podstawową systematykę, żeby to sobie z grubsza poukładać, bo trochę się gubię przy lekturach i wszystko mi się plącze.

2. Na jednej z podanych przez Ciebie stron (ale już nie pamiętam, której) był mini-sklepik i można było tam nabyć m.in. płyty z wykładami.
Opatrzone to było taką uwagą :"nie należy ich udostępniać osobom, które nie otrzymały przekazu od Mistrza". Co to jest ten przekaz? Jak się odbywa?
Czy w tym zakazie chodzi jedynie o uniknięcie ryzyka niewłaściwego zrozumienia przez kogoś tych nauk, czy są jakieś inne powody?

Mam nadzieję, że da się odpowiedzieć na te pytania w objętości adekwatnej do możliwości posta na Forum...Smile Smile Albo dwóch postów...Smile) Very Happy

Pozdrawiam
n.
Hania
PostWysłany: Wto 21:02, 20 Maj 2008    Temat postu:

Czesc Nabi Smile

Twoje spojrzenie na aspekty Tonglen tez jest prawidlowe i wcale nie koliduje z tymi, ktore ja poprzednio opisalam... A z bezradnoscia jest mniej wiecej tak:
(i tu tez zacytuje Dalajlame z jego ksiazki "Moc wspolczucia") " Jesli jakiegos problemu nie da sie zmienic jakakolwiek medota lub nie zna sie na niego jakiegos antidotum, to martwienie sie nie ma najmnieszego sensu, zas gdy jest jakas szansa na pokonanie danego problemu, to nie ma potrzeby sie zamartwiac"...
Czyli tak czy siak - porada jest identyczna. Dotyczy to tez w jakims sensie bezradnosci. Gdy czujemy sie z jakiegos powodu bezradni, to nic z tym nie mozna juz wiecej uczynic, jak tylko zaakceptowac ja, taka jaka jest. Choc niekiedy bywa to bardzo trudne. W zaleznosci czego owa bezradnosc dotyczy. Jesli mialas np. na mysli tragiczna sytuacje w Tybecie, to bezradnosc jest istotnie trauma. Mozna nad nia ubolewac, ale buddysta wie, ze taka jest natura tego swiata. Jest dualny. Dobry i zly, etc. Zna konsekwencje karmiczne takich czynow i podwojnie sie wtedy martwi. Za ofiary i za katow. Bezradnosc jest wowczas forma medytacyjna, poniewaz udostepnia buddyscie sposobnosc do refleksji. Nie sposob pogodzic sie ze zlem, ale tez nie sposob niekiedy z nim walczyc. Bezradnosc jest patem, sytuacja zerowa. Jakby poza dobrem i zlem. Medytacja pomaga zrozumiec te emocjonalna stagnacje... Tak mi sie wydaje. Po tybetansku mowi sie o "mitakpie", czyli o tym ze wszystko jest nietrwale i przemija. Zle fakty rowniez. I taka swiadomosc moze byc tym jedynym pocieszeniem...
Hania

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group