Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum Dyskusyjne Darczyńców, Wolontariuszy i Przyjaciół BCH :: Strona Główna

O buddyzmie

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Dyskusyjne Darczyńców, Wolontariuszy i Przyjaciół BCH :: Strona Główna -> O wszystkim
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
nabi




Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:24, 15 Sty 2008 Temat postu: Przerwa na lekturę

Zapomniałam wspomnieć, że św. Mikołaj przyniósł mi na Gwiazdkę dwie książki Pemy Cziedryn. Obie przeczytałam, ale chyba w niewłaściwy sposób, tzn. pochłonęłam natychmiast (podobały mi się). Teraz muszę je przeczytać jeszcze raz na spokojnie i przemyśleć. Zamówiłam "Wolność od duchowego materializmu" - księgarnia Gandalf ma sporo buddyjskich książek. W tym fragmencie, który wcześniej znalazłam, podobał mi się styl, podobny do stylu Pemy Cziedryn i dopiero dziś sobie uświadomiłam, że Ona jest uczennicą Trungpy Rinpocze, więc nic dziwnego, że występuje podobieństwo...Smile

Przyglądanie się buddyzmowi różni się od przyglądania innym religiom. W innych zwykle w pewnym miejscu dochodzi się do "ściany" i trzeba albo coś przyjąć "na wiarę" albo odrzucić. Kiedy próbuję analizować buddyjski punkt widzenia, wciąż otwierają się nowe zagadnienia. Każda odpowiedź niesie ze sobą następne pytania. Przypuszczam, że dla niektórych może to być frustrujące, ale dla mnie akurat jest pasjonujące i przyznam, że mnie to cieszy:)

Po naszych ostatnich rozważaniach także pojawiły się nowe wątpliwości, ale na razie postanowiłam zrobić przerwę na lekturę. Poczytam trochę, pomyślę i jeśli nie znajdę odpowiedzi, napiszę znowu. Zgadzasz się?

Pozdrawiam ciepło.
n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chelmno

PostWysłany: Wto 17:46, 15 Sty 2008 Temat postu:

Bardzo dobrze Nabi - Smile czytaj, sobie czytaj. Wspaniale, ze w ogole chcesz takie ksiazki pochlaniac... Ksiazki Pemy Cziedryn tez posiadam i sa napisane przystepnym stylem z wykladnia buddyjska. Na pewno wnosza do umyslu duza wiedze i praktyczne porady dla adeptow nauk Buddy. Cieszy mnie to Twoje srodkowe zdanie, bo istotnie z buddyzmem jest tak, ze zacheca do analizowania bardziej niz do brania czegos na wiare. I to mi sie rowniez to podoba.
Ciekawi mnie gdzie znalazlas te ksiagarnie buddyjska Gandalf, o ktorej ja dotad jakos nie slyszalam. Moze dasz mi na nia namiary, a ja bym moze z jej oferty skorzystala kiedys.?...
Natenczas Cie pozdrawiam i zycze przyjemnej i ciekawej lektury.
Hanka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nabi




Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:05, 16 Sty 2008 Temat postu: Księgarnia

Haniu!

Księgarnia Gandalf [link widoczny dla zalogowanych] nie jest księgarnią buddyjską, tylko taką "zwykłą" ale ma w ofercie sporo książek o tematyce buddyjskiej.

Pozdrawiam Smile
n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chelmno

PostWysłany: Śro 18:51, 23 Sty 2008 Temat postu:

Witaj Nabi - po dluzszej pauzie chce Ci podziekowac za podanie strony tej ksiegarni internetowej, juz tam zagladalam Smile i pragne przy okazji podac Ci dodatkowa informacje o ksiazce, w ktorej znajdziesz wyczerpujace objasnienie prawa karmana, czyli dzialanie karmy. Jest to ksiazka polskiego autora Marka Kalmusa zt. "Tybet. Legenda i rzeczywistosc". To doskonala publikacja z wiedzy o kulturze i religiach Tybetu.Jest to gruntowna monografia. Mysle, ze moze sie przyda do poglebienia Twojego zainteresowania ta tematyka.
Pozdr. Hania Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nabi




Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:53, 24 Sty 2008 Temat postu: Dziękuję!

Bardzo dziękuję, Haniu, za tę informację. Niestety, okazało się, że część zamówionych przeze mnie książek będzie dostępna dopiero pod koniec lutego, więc znów muszę poćwiczyć cierpliwość...Smile
Może do tej, którą podajesz, uda mi się dotrzeć szybciej.

Czy znasz może "Lata ryżu i soli" Kim Stanley Robinson? To żadna "poważna" książka - fantastyka, alternatywna historia świata, ale mam wrażenie, że oparta na buddyjskiej wizji świata. Bohaterowie odradzają się, po śmierci spotykają się w bardo, potem znów odradzają... Ciekawa jestem, czy elementy tej fikcji literackiej (np. opis przebywania w bardo) są oparte na prawdziwych buddyjskich tekstach, czy to tylko fantazja...?

Pozdrawiam serdecznie
n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chelmno

PostWysłany: Czw 13:16, 24 Sty 2008 Temat postu:

Nabi - akurat tej ksiazki, ktorej tytul podajesz nie czytalam, niestety. Natomiast o przebywaniu w bardo wiem z ksiazki :Tybetanska ksiega umarlych", inaczej "Bardo thodol", tam sa doglebnie opisane wszystkie fazy reinkarnacji... Zapisze sobie te ksiazke "Lata ryzu i soli" i bede jej poszukiwac.Jak ja przeczytm, to Ci odpowiem na zadane pytanie, ok?
Pozdrowionko. Hanka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nabi




Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:09, 07 Lut 2008 Temat postu: w trakcie lektury

Haniu, czytam sobie , czytam i coraz bardziej się zdumiewam. Zdumiewa mnie zbieżność buddyzmu z ustaleniami współczesnej nauki zachodniej. Jestem świeżo po lekturze książki Czogyama Trungpy "Mit wolności a droga medytacji" ("Wolność...", którą polecałaś jest na razie niedostępna).
Równocześnie czytałam kilka innych ksiązek i oto parę cytatów:
Alwyn Scott "Schody do umysłu":
"Świeca mówi nam więcej o tym, co dzieje się w tkance nerwowej niż wspaniałe równanie Schroedingera.(...) Umysł człowieka jest zbudowany na zasadzie naturalnego knota płonącego w harmonii z milionami innych. (...) neuron migocze wciąż, miotany, lecz nigdy nie gaszony jakimikolwiek podmuchami wiatru, biologicznymi czy chemicznymi, na które jest narażony." Autor tej książki zajmuje się problemem świadomości, zebrał dane z różnych dziedzin, takich jak fizyka, biochemia, neurofizjologia, psychologia, etnologia. Na ich podstawie doszedł do wniosku, że świadomość jest procesem, a najlepszą metaforą dla jej zobrazowania jest płomień świecy.
A teraz Chogyam Trungpa Rinpocze:
"W rzeczywistości nie istnieje żadne ego, dusza czy atman: to tylko owoc całej serii zmąconych urojeń. Proces, któremu nadajemy miano ego, naprawdę składa się z rozmigotanego zamętu, agresji, zachłanności, a wszystko to ma miejsce wyłącznie w obecnej chwili."

Mimo zupełnie różnych punktów wyjścia obaj Autorzy używają tego samego określenia "proces" (czyli coś, co samo w sobie jest nieustanną zmianą) oraz tej samej metafory - "migotanie". Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 16:22, 07 Lut 2008 Temat postu: W trakcie lektury - cd.

Haniu i druga, podobna kwestia:

Richard Dawkins, "Bóg urojony":
"To dopiero nauka przekonała nas, iż - wbrew odwiecznym intuicjom i przyzwyczajeniom - pozornie nawet najtwardsze rzeczy, jak skały czy kryształy, w rzeczywistości składają się niemal wyłącznie z próżni. Jest taka często reprodukowana ilustarcja, na której jądro atomu przedstawione jest w postaci muchy latającej nad środkiem stadionu. Najbliższy atom w dowolnej cząsteczce na tym rysunku znajdować się będzie już poza stadionem. Tak więc każda twarda i gęsta skała jest w istocie niemal kompletną próżnią, w której tylko gdzieniegdzie tkwią znikomo małe cząstki, tak bardzo od siebie oddalone, że jakby ich nie było."
Dawkins jest biologiem ewolucyjnym, chociaż niektórzy określają go jako wojującego, fanatycznego ateistę. "Bóg urojony" to książka ostro krytykująca wszelkie religie, szczególnie judaizm, islam i chrześcijaństwo.
Do buddyzmu odnosi się krytycznie tylko raz, w przypisach, w tej chwili nie chcę tego komentować, jeżeli będziesz chciała, to wrócę do tego.
Niezależnie od spraw światopoglądowych, uważam, że w kwestii nauki można go uznać za wiarygodne źródło.

I drugi cytat:
"Bodaj najdonioślejsze implikacje w całej myśli buddyjskiej ma tak zwana teoria pustki. Jej istotą jest głęboka świadomość fundamentalnych rozbieżności między naszym rozumieniem świata - nie wyłączając własnej egzystencji - a rzeczywistością. W codziennym życiu postrzegamy świat i siebie tak, jak gdybyśmy byli całościowymi bytami obdarzonymi określoną, trwałą i odrębną rzeczywistością. (...) Teoria pustki mówi, że nie da się utrzymać żadnego poglądu o istnieniu obiektywnej rzeczywistości, którego podstawą jest założenie naturalnego, niezależnego bytu." To oczywiście Jego Świątobliwość XIV Dalajlama w książce "Wszechświat w atomie".

Zaczynam się zastanawiać, czy buddyzm jest religią, czy (jak chcą niektórzy) filozofią, czy może nauką, której ustalenia dopiero teraz zaczynają być potwierdzane przez zachodnie nauki ścisłe?

Wciąż czekam na zamówione "Kwanty i kobiety Buddy" Z opisu wynika, że autor zajmuje się tym, w jaki sposób współczesna fizyka może potwierdzać istnienie praw Karmy. Bardzo jestem ciekawa!Smile
Pozdrawiam
n.
Powrót do góry
nabi




Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:24, 07 Lut 2008 Temat postu: To ja!

Ten "Gość" to oczywiście ja, tylko mnie w trakcie wylogowało, przepraszam! Smile
n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chelmno

PostWysłany: Czw 20:38, 07 Lut 2008 Temat postu:

Czesc Nabi Smile
Widze dzis, ze skrupulatnie podchodzisz do swych lektur, ale to bardzo dobrze. Zestawienia naukowych wywodow odnosnie kondycji i struktury ludzkich umyslow czy egzystencji z wywodami metafizycznych doznan pomedytacyjnych w buddyzmie niekiedy sa istotnie zbiezne, a niekiedy znacznie od siebie oddalone. Zachodnia nauka ma przede wszystkim podloze empiryczne (np analiza i rozczepianie atomow), relatywnosc buddyjska moze miec w sobie konceptualnosc analizy filozoficznej popartej obserwacjami immanentnymi oraz doswiadczeniami zewnetrznymi. To tez fakt. Jesli, w ktoryms z punktow te teorie sie stykaja oznacza to prawdopodobnie, ze medytacje siegaja bardzo glebokich doznan retrospektywnych i ich logika pokrywa sie mniej wiecej z naukowymi zagadnieniami. Teoria puskti od wiekow intrygowala umysly uczonych oraz filozofow i teologow, z tym ze Ci ostatni na ogol - w religiach monoteistycznych - odrzucali zasadnosc istnienia pustki w kazdym zjawisku, gdyz w jej miejsce stawiano zawsze wole Boga i jego absolut. Buddyzm odslania pustke jako nieodlaczna esencje ( istote ) rzeczywistosci. Zatem nawet umysl ludzki jest z natury pusty i swietlisty. Do tego wlasnie pierwotnego doznania dochodza medytujacy... Co do kwantow i praw karmy, to jest to intrygujace zalozenie, ze mozna poprzez teorie naukowe dojsc do autentyzmu dzialania karmana. Mialam kiedys takie przeswiadczenie, ze ten aspekt buddyzmu dotyczacy karmy wyjasnia naukowcy dzieki inzynierii genetycznej, ale nie wiem czy jest to faktycznie mozliwe.... Chcialabym sie o tym przekonac. Smile
Na wczesniejszy post odnosnie strumienia swiadomosci odpowiem Ci jutro.Teraz jestem juz troche zmeczona. Do zobaczonka Smile
Hanka
Do zobaczonka Smile Hania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chelmno

PostWysłany: Pią 20:23, 08 Lut 2008 Temat postu:

Witaj Nabi Smile
No tak dzis moge Ci odpisac na temat zbieznosci tych pojec jak "proces " czy "migotanie", ktorych niezaleznie od siebie uzyli obydwaj autorzy swoich ksiazek. To sa koincydencje, ktore moga miec wspolna konotacje, lecz nie zawsze maja... W przypadku cytatu z Czogiama Trungpy, to rozumiem co mial na mysli, poniewaz znam lepiej logike i sens tych slow o "urojonym ego". Buddyzm bowiem zaklada, ze to co zwyklismy nazywac dusza, atmanem (hindi) oraz Freud'owskim ego w istocie jest naszym falszywym i nieslusznym wyobrazeniem wnetrza naszego ciala. Tlumaczy sie to tak, ze skoro nic nie jest w egzystencji trwale ( bo nie jest!), to i niezmienna dusza nie moze istniec naprawde. A nie ma takiej mozliwosci, azeby istnialo cos odrebnie od reszty fizykalnej swiata, jaka jest jego materia, w tym i strumien swiadomosci kazdego z nas.... Skoro wszystko jest nietrwale i efemeryczne, to sila rzeczy staje sie jak "banka mydlana", jaka szybko znika, zanim pojawi sie nastepna..., z ktora to samo sie dzieje. Mysli w umysle przychodza i odchodza,tak sa ulotne jak chmury na niebie. Gdy sa potencjalem negatywnym ( zachlannosc, agresja lub zamet - jak pisal Trungpa Rinpocze), to sa jak ciemne chmury przeslaniajace swietlistosc pierwotnej esencji umyslu. Tak to tlumaczy buddyzm i Rinpocze. Tak ja to rozumiem. Procesem jest zatem wszystko, co ma znamiona zmiennosci. Sadze, ze kazde zjawisko: biologiczne, chemiczne i ezoteryczne.... etc. Metafora swiecy, do ktorej nawiazywal Scott, jest tym procesem, ale przechodzacym ciagle w nastepny, co powoduje wrazenie niegasnacego plomienia. Potok mysli i aktywnosci umyslu konceptualnego zgasil wlasnie Budda w ostatecznym oswieceniu. Wygasly Jego wszystkie zadze... Smile
Taka jest natura naszego umyslu.
Ciekawi mnie jak Ty to postrzegasz?
Pozdrowionko. Hanka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nabi




Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:28, 11 Lut 2008 Temat postu: świeca

Witaj Haniu!

Przepraszam za milczenie, musiałam "na chwilę" wyjechać.
Zadałaś mi baaaardzo trudne pytanie.Smile Ja mam za mało wiedzy, zarówno naukowej jak i tej o buddyzmie, żeby czymkolwiek uzasadnić swoje poglądy w tej sprawie. Mogę jedynie odpowiedzieć intuicyjnie "co mi się wydaje". A to, "co mi się wydaje" to też raczej zbiór pytań, niż stwierdzeń... Otóż tak:
Intuicyjnie zgadzam się z twierdzeniem o nietrwałości. Zgadzam się z definiowaniem świadomości jako procesu. Tę metaforę świecy traktuję jak pewne przybliżenie, ale przyjęcie jej prowokuje do zadania następnych pytań. Świeca pali się tak długo, jak pozwala jej na to długość knota (czyli możliwości ciała), następnie płomień przenosi się na nową świecę (reinkarnacja). Co jest nośnikiem płomienia w trakcie owych przenosin? Wyzwolenie (pozostając przy tej samej metaforze) rozumiem jako zjednoczenie z samą istotą ognia - każdego ognia, nie konkretnego płomyka. Pytanie tylko, co to za różnica? Innymi słowy, wracając do naszej poprzedniej metafory gry w karty - co to za różnica, czy gramy w te karty, czy nie, jakie to ma znaczenie? Pierwsza, nasuwająca się odpowiedź jest taka: należy się wyzwolić, aby pozbyć się cierpienia. Ale lektura Czogyama Trungpy i Pemy Cziedryn podważyła w moich oczach tę odpowiedź. Możliwe, że czegoś nie zrozumiałam, ale w moim odbiorze, Oni Oboje mówią o otwarciu się na cierpienie, o nieuciekaniu, o przyjmowaniu cierpienia jako normalnego aspektu życia, który niczym się nie różni od przyjemności i radości. Zrozumiałam, że chodzi o zaprzestanie wartościowania doświadczeń, dzielenia ich na dobre i złe. Jakkolwiek może to być trudne, uważam to za możliwe. Jeśli jest to możliwe, to cierpienie przestanie być dla nas cierpieniem, ból jest w nas, a nie na zewnątrz. Jest też mowa o otwieraniu granic, czyli pozbywaniu się ego. Jeśli otworzę granice, pozbędę się ego, to stanę się wszystkim. Nie będę jedną istotą, ale każdą istotą, nie jednym płomieniem, ale każdym płomieniem. Albo będę wtedy odbierać każde cierpienie (cierpieć razem z każdą istotą) albo będę mieć taką siłę, żeby nie odbierać cierpienia jako cierpienie - a wtedy nie ma znaczenia, czy będę pojedyńczym płomykiem, czy wszechogarniającym ogniem... zatem co to za różnica?
Nie wiem, czy ten mój wywód jest zrozumiały, mam wrażenie, że po prostu jeszcze za mało przeczytałam i czegoś "nie chwytam", ale nie potrafię tego na tym etapie lepiej wyrazić.Smile

Pozdrawiam serdecznie
n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chelmno

PostWysłany: Pią 16:17, 15 Lut 2008 Temat postu:

Czesc Nabi!
Bardzo dobrze rozumujesz i z pewnoscia jestes blizej niz dalej sedna zagadnienia.
Tym niemniej wiele zalezy od sytuacji, w jakich sie konkretnie znajdujemy... Otworzenie sie na cierpienia, ktore niesie zycie jest czescia tego, co jeszcze mozna osiagnac, poprzez przeksztalcanie wlasnej swiadomosci w rozwoju duchowym. Bo jesli zacznie sie dazyc do wyzwolenia, to po to by samemu nie tylko byc uwolnionym od cierpen samsary, ale rowniez by innym ulzyc w cierpieniu, skoro nadal jest ono aspektem egzystencji. Dlatego otwarcie sie jest takie istotne. W gruncie rzeczy nie chodzi tylko o to, by nie cierpiec, ale tez o to, aby umiec negatywne nawyki, cechy charakteru i nabyte lub wrodzone sklonnosci przeksztalcac w cos znacznie lepszego, a mianowicie w te najbardziej pozytywne aktywnosci umyslu i serca. Dobrze wiesz o jakie mi chodzi. Kazdy potrafi to czynic na swoj wlasny sposob. Jak alchemik, trzeba przemieniac pewne wlasciwosci, w tym przypadku wlasne. To tez jest procesem. Ego przeszkadza urzeczywistniac takie przemiany, stad propozycja, a nawet koniecznosc wyzbycia sie go. Na tej samej zasadzie dziala i funkcjonuje empatia. Albo sie ja posiada, albo nie. Z tym zaznaczeniem, ze empatia jest o wiele lepsza od egotyzmu... Nie trzeba tez od razu szukac wyzwolenia od cierpienia, by sie go pozbyc, wystarczy niekiedy przemienic wlasne nastawienie do niego i go zaakceptowac, tak jak twierdza Czogjam Trungpa i Pema Cziedryn w swych ksiazkach. Znam na cos takiego konkretne przyklady. Mowi sie o nich, ze sa wyzszym poziomem swiadomosci oraz duchowym urzeczywistnieniem. Na pewno natrafilas podczas Swej lektury ksiazek na takie okreslenia.
Z pozdrowionkiem. Hania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nabi




Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:37, 19 Lut 2008 Temat postu: Czas, ręce i nogi :)

Droga Haniu!

Jestem właśnie po lekturze "Kwantów i kobiet Buddy", które zresztą mnie rozczarowały. Kobiet tam tyle, co kot napłakał, a kwantów - jeszcze mniej. Styl Autorki zupełnie mi nie odpowiada. Trudno, bywa i tak. Smile

Wiesz, wciąż miałam wrażenie, że z tą Karmą coś jest nie tak. Coś mi w tej koncepcji nie pasowało, było nielogiczne. Nadal się nad tym zastanawiam i wychodzi mi, że problem tkwi w linearnym pojmowaniu czasu. Z doświadczeń współczesnej fizyki wynika, że czas także jest względny, zależy od obserwatora, (wykonano nawet doświadczenia, w których elektron poruszał się pod prąd strumienia czasu), zatem należałoby przyjąć, że takie pojmowanie czasu jest także właściwością naszego umysłu. To tylko nam się wydaje, że przyczyna musi wyprzedzać skutek!

Analogicznie do wyobrażenia sobie otwarcia granic ego, wyobraziłam sobie czas nielinearny. I wynikło mi z tego coś takiego:
Jesteśmy każdą istotą w każdym czasie. Karma nie polega na tym, że jak coś ukradliśmy, to kiedyś ktoś nam ukradnie (to by oznaczało, że istniejemy jako odrębne jednostki i czas płynie tylko w jedną stronę). Jesteśmy jednością w czasie i przestrzeni - jesteśmy Hitlerem i Matką Teresą. Jesteśmy odpowiedzialni za każde zło i każde dobro. To, co robimy, działa natychmiast, nawet, jeśli wydaje nam się, że efektów nie ma. Coś takiego, jak kradzież jest, patrząc z tej perspektywy, czynem nie tyle złym, co zabawnym (żeby nie powiedzieć: idiotycznym) - to tak, jakby nasza ręka chciała coś ukraść naszej nodze!Smile Podobnie z dobrem - jeżeli pomagamy komuś, to "ręką" leczymy ranę na "nodze". Żadne to poświęcenie, po prostu naturalna oczywistość.
Przy linearnym pojmowaniu czasu przyczyna czegoś, co nas spotyka, musi tkwić w przeszłości. Ale jeśli linearne pojmowanie czasu jest złudzeniem, to żyjemy w jednym wielkim "teraz" i możemy doświadczać skutków czegoś, co się dopiero wydarzy...

Jak się ma taka koncepcja rzeczywistości do buddyzmu?
Pozdrawiam serdecznie
n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hanna
Gość






PostWysłany: Czw 16:17, 21 Lut 2008 Temat postu:

Witaj Nabi !

Ksiazka ksiazce nierowna, jak sie okazuje Smile Ale nie przejmuj sie, w razie czego ja znam ciekawe i bardziej przystepne stylistycznie... Smile Mozesz pytac mnie o nie.
Koncepcja lenearnosci czasu jest mi poniekad znana, ale i bez jej znajomosci mozna stwierdzic dedukcyjnie jak sie te kwestie maja. Ja odpowiem Ci na to pytanie tak: Kazdy sam stwarza siebie w kazdej chwili i to jest prawda oczywista, ale to jak jestesmy postrzegani juz nie koniecznie zalezy od nas. I to jest wlasnie wzgeldnosc uwarunkowania. Jesli czyny sa dobre, to i samemu sie za kogos dobrego uchodzi, z tym ze karmiczne konsekwencje czynow nie musza byc natychmiastowe. Moga byc wzgledne w czasie i przestrzeni oraz w rozmiarach!
Oznacza to, ze maly czyn pozytywny/negatywny moze miec skutek o wiele bardziej wiekszy od przyczyny... Z tym pojmowaniem rzeczywistego czasu bywa niekiedy cos nader klopotliwego, to faktycznie jest sprawa wielce umowna. Buddysci raczej sklaniaja sie do pojecia i odczucia "trwania w teraz"... Nawet jest takie powiedzenie buddyjskie, o ktorym moze juz kiedys pisalam, ale doskonale przystaje do tego odczucia, mianowicie "Znajac dobrze swoja terazniejszosc domyslimy sie przeszlosci i bedziemy mieli uwazniejsza percepcje na przyszlosc" Lancuch przyczynowy nam to gwarantuje... Ja przynajmniej wierze i jestem przekonana, ze ta odpowiedzialnosc istotnie dziala, bez ogladania sie na absolut Boga lub sad ostateczny. Mysle, ze jesli juz to mamy go na codzien, po kazdej mysli i czynie... Sami jestesmy za siebie odpowiedzialni i to jak zyjemy zawdzieczamy sobie... Albo uznamy to zycie za jakas konsekwencje czegos, albo za dar. Jak kto woli. Przeciez doskonale wiadomo, ze jesli sie zezloscimy na kogokolwiek, to albo powstanie z tego jakis uraz w tej osobie lub odplaci nam czyms podobnym. Rzadko bywa,zeby zostac za to pochwalonym. Nawet gdyby tak bylo, to sami bylibysmy zdziwieni taka reakcja... Zatem istnieje jakis okreslony porzadek w tym dzianiu sie. Pojecie linearnosci czasu to reguluje jeszcze bardziej, albo nas przed czyms moze uchronic. O ile jestesmy istotami myslacymi, refleksyjnymi... Tak jak Budda widzac skutki myslal o przyczynach..., tak buddysci probuja zrozumiec mechanizmy tego swiata i nas samych. Wszak jestesmy jego integralna czescia skladowa. Smile
Nie wiem czy jest to wyczerpujaca odpowiedz...
Pzodrowionko.
Hania
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Dyskusyjne Darczyńców, Wolontariuszy i Przyjaciół BCH :: Strona Główna -> O wszystkim Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin